Stało się, to co się stać musiało – rozpoczęliśmy zorganizowaną inwazję na Polskę. Za pierwszy cel naszej biegowej wycieczki obraliśmy zawody w Łopusznie. Mocną grupą, w składzie dwa Marciny, Katarzyna, Barbara, Iwona, Piotrek i Krzysztof stanęliśmy na starcie: I Impresje Biegowe Łopuszno.
Zanim jednak usłyszeliśmy odliczanie spikera zdobyliśmy szczyt Baraniej Góry wędrując czarnym szlakiem turystycznym: Oblęgorek -Barania Góra. Zrobiliśmy pieszo pętle o długości ca. 6,4km, co przełożyło się na utratę ok. 450 kcal. Chcąc chronić nasze cenne zapasy energetyczne skorzystalibyśmy z pomocy koni pociągowych, osłów lub innych posłusznych zwierząt, co by nas zaniosły na szczyt, ale nic nie było, więc poszliśmy pieszo. Pozdrawiamy leniwych turystów 😉 . Cholera nawet kolejki spalinowej nie było.

Wracając do głównego planu wycieczki, który nie okazał się gwoździem programu, ale o tym później, możemy obiektywnie stwierdzić, że wyjazd i sama impreza biegowa była bardzo udana. Można by się rozpisywać o krajobrazie, zabezpieczeniu, kibicach i innych elementach wpływających na wydarzenie sportowe, ale nie ma co tracić czasu. Odnotowujemy, że małe biegi organizowane w takich miejscowościach, jak Łopuszno mają swój klimat, bo tutaj ludziom chce się zrobić wydarzenie, które będzie stało na wysokim poziomie. A nie jak ma to niejednokrotnie miejsce na dużych imprezach, gdzie celem organizatora jest zrobić biznes.

Tak od niechcenia nasza sześcioosobowa drużyna może pochwalić się aż 4 nowymi życiówkami. Nasza Iwona nie startuje, bo ktoś musi witać zwycięzców :).

A gwoździem programu, który trochę nas spowolnił była mega pizza. Jedzenie na godzinę przed startem pizzy nie jest rozsądne, ale … jesteśmy „amatorskim amatorami” i kto nam zabroni bawić się 🙂

W oczekiwaniu na następną wyprawę biegową i ze sportowym pozdrowieniem
Krzysztof Baryła